niedziela, 3 kwietnia 2011

PRZYSZŁOŚĆ

Łukasz Lewicki

Tworzenie nowego człowieka

            Zdobycze biotechnologii i inżynierii genetycznej w przyszłości prawdopodobnie umożliwią dokonywanie zmian  w ludzkim organizmie na niespotykaną dotąd skalę. Czy będzie to koniec człowieka takiego jakim znamy go dziś?

Biotechnologia, wg definicji ONZ, oznacza zastosowanie techniczne, które używa systemów biologicznych, organizmów żywych lub ich składników, żeby wytwarzać lub modyfikować produkty lub procesy. Współczesna biotechnologia i inżynieria genetyczna ma zastosowanie głównie w rolnictwie oraz w ochronie środowiska, jednak wywiera już teraz olbrzymi wpływ na życie ludzkie. Wykorzystywana jest bowiem w ochronie zdrowia, m.in. w produkcji nowych biofarmaceutyków, w diagnostyce genetycznej, genoterapii oraz ksenotransplantologii.

W wielu prowadzonych dziś debatach o biotechnologii, dotyczących klonowania, badań nad komórkami macierzystymi czy manipulacjami genetycznymi na komórkach linii płciowej, wyłaniają się dwa obozy: środowisko naukowe, optujące za postępem biotechnologicznym, i osoby zaangażowane religijnie, które uważają ingerencję biotechnologii i inżynierii genetycznej w organizm ludzki za wyzwanie rzucone Stwórcy (wzgląd na koncepcję imago dei). Francis Fukuyama jest przeciwny tej polaryzacji, gdyż rodzi ona wrażenie, że jedyną drogą sprzeciwu są argumenty religijne. Autor książki „Koniec człowieka”, zauważa, że rozwój biotechnologii, przedłużenie życia czy inżynieria genetyczna, wywrą olbrzymi wpływ na społeczeństwo.



Wiemy, że zachowania ludzkie mają podłoże biologiczne i kulturowe. Uwarunkowaniami biologicznymi zajmuje się genetyka behawioralna, a kulturowymi -antropologia międzykulturowa. Badania nad bliźniętami jednojajowymi (identyczne DNA), wykazują, iż istnieją czynniki środowiskowe, wpływające na ich zachowanie. Dowodzi to, że człowiek jest częścią przyrody i kultury (którą sam stworzył). Podobnie rzecz się ma z inteligencją - jest w 50% uwarunkowana genetycznie, a w pozostałych 50% czynnikami środowiskowymi. Oznacza to implikacje dla problemu dzieci „na zamówienie” w inżynierii genetycznej w przyszłości.

Psychotropy zmieniające emocje ludzi na te bardziej pożądane to prozac i ritalin. Pierwszy przypisywany jest kobietom w depresji, daje im uczucie podobne do tego, które towarzyszy samcom alfa o podwyższonym poziomie seroniny, ritalin natomiast młodym chłopcom, którzy nie mogą usiedzieć w ławce i skupić się podczas lekcji. Ritalin i prozac niejako czyni ludzi zadowolonych z siebie i dostosowanych społecznie. Jest to model politycznie poprawny w społeczeństwie amerykańskim.

W przypadku przedłużania życia dzięki osiągnięciom zarówno biotechnologii, jak i medycyny, doprowadzamy do jeszcze bardziej starzejącej się demografii. Może to skutkować przeciążeniem systemów emerytalnych lub blokowaniem miejsc pracy przez starszych pracowników, co może doprowadzić do konfliktu pokoleniowego.

Jeżeli chodzi o inżynierię genetyczną to mamy problem tzw. dzieci na zamówienie. Pragnieniem każdego rodzica jest, by jego dziecko było jak najlepsze i osiągnęło sukces. Czy może to doprowadzić do modyfikacji DNA zarodków, aby przyszłe dzieci były inteligentne i piękne, co pomoże im odnieść sukces? Czy może to doprowadzić do tworzenia się nowej kasty ludzi „genetycznie lepszych” tylko dlatego, że ich rodzice mieli wystarczające zasoby finansowe? Czy wręcz przeciwnie, będzie to narzędzie wyrównywania szans dzieciom mniej inteligentnych rodziców? Bardziej prawdopodobny byłby chyba scenariusz pogłębiania się różnic.

Nawet jeżeli sen o inżynierii genetycznej nigdy się nie spełni, pierwsze trzy stadia rozwoju biotechnologii - większa wiedza o genetyce, neurofamakologii oraz przedłużenie życia - wywrą olbrzymi wpływ na politykę w XXI. Zmieni się także spojrzenie na osobowość i tożsamość ludzką oraz zainicjowane zostaną na nowo spory o ideały równości i swobodę wyborów moralnych.

Jeśli wolno mi zauważyć, zarówno biotechnologia, jak i inżynieria genetyczna, mogą przyczynić się do postępu cywilizacyjnego. W dalekiej przyszłości być może stworzymy człowieka wyzwolonego spod praw ewolucji i wciąż doskonalącego się przez odkrycia naukowe i modyfikacje na samym sobie. Być może zwiększenie ilorazu inteligencji ludzkiego mózgu pozwoli nam lepiej niż dotychczas zrozumieć istotę praw rządzących wszechświatem i ludzkim mózgiem. Być może to droga do nieśmiertelności. Jednak mój optymizm nie może przesłonić faktu, iż jest to tylko teoretyzowanie, nie mające przełożenia na praktykę, a nawet jeśli, to możliwe, że negatywne skutki doprowadzą nas tam, gdzie nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć. Być może cena postępu biotechnologii jest zbyt wysoka - może powinniśmy zostawić rozwój człowieka prawom natury. Ostateczną ocenę pozostawiam refleksji czytelników.